Prasa

Kolekcja Art-B

Screenshot 2015-01-07 22.57.46

BARAN: Niepoliczalność sepiowych kresek. Auguste Renoir, „La collation”

Magdalena M. Baran

Niepoliczalność sepiowych kresek

Artysta na wskroś wierny sobie. Zawsze robił wrażenie. Zanurzony w przenikającym jego sztukę pięknie, opiewający kobiety, w których obliczach zamykał cienie ich osobowości, jednocześnie obdarzając portrety swą własną wrażliwością. Na ich twarzach gości niepowtarzalne, emanujące ciepłem światło. Oczy wszystkowidzące, rysy bywają jakby lekko rozmyte, miękkie, a wyraźne przecież, tak charakterystyczne w swym wiecznotrwałym zamyśleniu. Uśmiechy rozpływają się w czasie, rozważania ukryte w spokoju i zadumie, uwaga zmarszczką nie grzeszy, roztargnienie kosmykiem włosów ucieka. Aż by się chciało rękę podnieść, za ucho zapleść, „pieścić obraz, głaskać go”. W podmuchach olejnego wiatru dadzą się słyszeć szelesty, szmery, śmiechy, wyznań wzdychania. Każde dotknięcie pędzla snuje własną opowieść o pięknie.

„Uważam – mawiał Renoire – że obraz musi być pogodny, wesoły, ładny, tak, ładny! Za wiele jest w życiu rzeczy uprzykrzonych, abyśmy mieli pomnażać ich liczbę”. Tu jedynie rysunek. Ot drobiazg, niczym detal wyrwany z długo snutej malarskiej opowieści. Pozornie głos jego cichszy, a równie wyraźny przecież.

Prosta scenka rodzajowa – na trawie, pod drzewem rozłożystym, przysiedli, nosami niemal zanurzeni w koszu pełnym frykasów. Pies na rąbku sukni przycupnął, drzewo gaworzyło liści szumem. Na wzgórzu, w pewnym oddaleniu, zaduma kolejna, na własne życzenie odsuwająca się w samotność. Taką, co wybrana na chwil parę, na myśli zgiełku własnych uciszanie, na rozdział ze światem. Kobiety nad koszem pochylone, sukni szelesty, materiałów polne mięcie. Kobiety Renoira. Oczy ich w sepii uśpione, włosy w kresek zaplecione gretki, koki plątanin wysoko upięte, fałdy sukien, rękawy gąszczem znaczone linii, z których każda świadoma swego kształtu, w kreśleniu niepowtarzalna. Pies prostymi, skrzyżowanymi, skośnymi tkany, co też z kosza wyjmą, czeka. Kosz zaś z kreskowej pleciony wikliny. I choć twarze pozostają nieznane, to rozpoznawalne – w noskach swych subtelnych, w kształtach rozkobieciałych, gestach w sepii kredki zamarłych, pozach z tylu znanych obrazów.

Może to te same kobiety, które w „Po śniadaniu” świat rozplotkowują? Jakże inne śniadanie od tego, które zajadali roześmiani wioślarze, inne od „Koncertu barokowego”, od „Śniadania na trawie”. Drobiazg mistrzowska kreską Renoira, linii zamyślonych kształtem uwodzący mocniej niż wiszące obok dzieła. Formy – nawet w pośpiechu kreślenia rodzajowej scenki – wydają się precyzyjne, skupione, niesione zmysłami i intelektem. Mały świat z lat dawnych, sepią ołówka niczym czasu upływem znaczony.

Wystawa:

Auguste Renoir, La collation ( około 1890), Kolekcja Art-B, depozyt Narodowego Banku Polskiego w Muzeum Narodowym w Warszawie, 9 czerwca – 12 lipca 2009.

* Magdalena M. Baran – doktorantka filozofii, redaktor kwartalnika „Res Publica Nowa”.

Kategorie: Prasa

Tagi: ,